5 miejsce na Mistrzostwach Świata w klasie dwumiejscowej

22.08.2016.

Przyszedł czas na podsumowanie zakończonych niedawno 34 Szybowcowych Mistrzostw Świata na Litwie.

Najlepiej ujmę to tak: Były to moje najlepsze zawody na Litwie! :-)

Mistrzostwa na Litwie zakończyły pierwszą połowę tegorocznego sezonu. Wynik nie jest tym, czego oczekiwałem, ale tak jak napisałem wcześniej jest to mój najlepszy rezultat przywieziony z Litwy. Pierwsze zawody, mój debiut w Mistrzostwach Europy seniorów w 2007 roku zakończyłem w drugiej dziesiątce. Kolejne zawody – Mistrzostwa Europy w klasie 15 metrowej podsumowałem rozbiciem szybowca. Tym razem było znacznie lepiej, choć nie tak jak oczekiwałem. Problemy sprzętowe, które towarzyszyły mi od początku sezonu plus trudna pogoda, nie zachęcająca do indywidualnego latania to przyczyny, dzięki którym nie przywieźliśmy z Mirkiem Matkowskim medalu. Brakowało także płynnego latania. Kluczowe okazały się dla nas dwie konkurencje. Pierwsza, w której lecieliśmy 10 km/h szybciej od zwycięzcy i by nie przylecieć przed czasem polecieliśmy w obszar, gdzie nie mogliśmy znaleźć żadnego noszenia i czwarty dzień, w którym w decydującym momencie odłączyliśmy się od peletonu i polecieliśmy na słońce, a peleton lecąc pod altocumulusy trafił pod rozpadającym się cumulusem noszenie pozwalające przelecieć najtrudniejszą część trasy. My chwilę później nie mieliśmy już nic i po raz drugi wracaliśmy do domu na silniku. Straciliśmy w tych dwóch dniach ponad 750 punktów.

Czasu jednak nie cofniemy, nie ma co narzekać, bo przegrywać też trzeba umieć. Piąte miejsce to jednak nie porażka, trzeba się z niego cieszyć i myśleć o kolejnych zawodach. Już w połowie grudnia czeka mnie wylot do Australii i przygotowania do Mistrzostw Świata w mojej ulubionej ostatnio klasie Otwartej. Latać tam będę z Adamem Czeladzkim, z którym współpracuje mi się znakomicie. Tanio skóry nie sprzedamy!

Teraz mam dwa tygodnie przerwy od latania. Na Js-ie latać będzie w tym czasie w Leszno Cup Paweł Wojciechowski. Ja polatam jeszcze na nim dwa tygodnie, po czym w połowie września pakujemy kontener. Na początku listopada lecę ponownie do Kiripotib na obóz Flying with the Champions i 13 grudnia wylatujemy na antypody. Pozostanie jeszcze spięcie budżetu i kilka kwestii organizacyjnych do załatwienia. Założenia treningowe są ambitne i mają pozwolić mi wejść w odpowiedni rytm treningowy przed najważniejszymi zawodami tego sezonu. Łatwo na pewno nie będzie, ale mam nadzieję, że przywiozę z Australii medal z najcenniejszego kruszcu :-)

Na koniec dziękuję za wsparcie mojej rodzinie, kibicom i oczywiście moim sponsorom – Miastu Kutno, Klinice Kolasiński, Polfarmex, Curcuma i WW reklama.



 

logo