34. Szybowcowe Mistrzostwa Świata Benalla Australia

05.01.2017.

W dniach od 9 do 21 stycznia na australijskim kontynencie w miejscowości Benalla odbywają się 34. Szybowcowe Mistrzostwa Świata w Klasie Otwartej, 15-metrowej i 18-metrowej. 

W dniach od 9 do 21 stycznia na australijskim kontynencie w miejscowości Benalla odbywają się 34. Szybowcowe Mistrzostwa Świata w Klasie Otwartej, 15-metrowej i 18-metrowej.  Ceremonia otwarcia odbyła się 8 stycznia w tutejszym ogrodzie botanicznym.
W zawodach startuje 115 pilotów z 28 krajów. Po raz pierwszy w historii mistrzostw tej rangi zobaczymy reprezentację z Chin w klasie Otwartej i 15-metrowej. Latamy na lotnisku Gliding Club of Victoria.

Polską ekipę reprezentują:
Klasa Otwarta - Łukasz Wójcik, Adam Czeladzki
Klasa 18-metrowa  - Paweł Wojciechowski, Tomasz Krok
Klasa 15-metrowa - Sebastian Kawa, Łukasz Grabowski, Christoph Matkowski
Trener kadry szybowcowej - Jacek Dankowski

Mój udział w Mistrzostwach Świata możliwy jest dzięki partnerom, którzy okazali mi dużą pomoc i wsparcie, za co im bardzo dziękuję.
Miasto Kutno, Polfarmex S.A., Gliding Team Klinika Kolasiński, Jonker Sailplanes, M+D Flugzeugbau, Agencja Curcuma i WW Reklama.
Specjalne podziękowania także dla firm PCC Intermodal S.A. i MSC Poland za pomoc przy organizacji transportu kontenerów z naszymi szybowcami do Australii i z powrotem.

Relacje z zawodów:

Dzień ósmy zawodów 16.01.2017 - to jeszcze nie ten dzień, chociaż był to mój najlepszy lot tutaj na Mistrzostwach. Trasa była właściwie tak wyłożona, że musieliśmy wszyscy odejść w jednym momencie. Ci, którzy zaryzykowali i odeszli kilka minut później zajęli pierwsze miejsca. Pogoda była całkiem niezła chociaż do połowy pierwszego boku bardzo ciężko było znaleźć dobre noszenia. Łapaliśmy tylko 2-2,5 metry i wykręcaliśmy się do 1100-1300 metrów. Najlepsza pogoda była na zachód koło pierwszego punktu. Na tym punkcie byłem z przodu peletonu, w którym dzisiaj leciała prawie cała klasa... Komin dnia 4,5 metra na punkcie do 1900m. Dalej było także wysoko ale ciężko było znaleźć samemu dobre noszenia i czołówka co chwilę się mieszała. W połowie ostatniego boku znowu udało mi się wysforować na czoło stawki ale wszystkich na końcu wyhamowała słaba pogoda. Dolot musieliśmy wykręcać w meterkach. Na metę przylecieli wszyscy grzecznie jeden za drugim. Pięć godzin męczenia i remis na górze tabeli. 6 miejsce bez zmian. Niestety Adam został na końcówce trochę z tyłu i musiał ratować się i wracać na siliniku

Dzień siódmy zawodów 15.01.2017 - kontrola wagi ogona na starcie i odwołana konkurencja dla wszystkich klas z powodu słabych warunków atmosferycznych...

Dzień szósty zawodów 14.01.2017 - czwarta konkurencja za nami. Po raz pierwszy wystartowaliśmy przed południem i słusznie, bo pogoda była dobra. Noszenia do 3 metrów i podstawa cumulusów 1600m. Postanowiliśmy odejść zaraz po otwarciu startu. Niestety już pod pierwszym cumulusem zrobiła się między nami różnica 200m. Leciałem sprawie do przodu a Adam nie mógł mnie dogonić. W połowie pierwszego boku zrobiło się bezchmurnie a koło pierwszego punktu zasięg obniżył się do 1100-1200m. Noszenia zdarzały się w granicach 3 m/s. Z wiatrem do drugiego punktu szło bardzo sprawnie ale problemy zaczęły się na trzecim boku pod wiatr. Ponad 200 km do domu a wieje 35 km/h... Spadłem w końcu na 200m i zrzuciłem prawie całą wodę. Cudem udało się wygrzebać i zaraz po tym spotkałem kilka szybowców, które mnie dogoniły. Niestety bez wody nie mogłem się z nimi utrzymać. Pogoda zaczęła się poprawiać i zaczęliśmy łapać mocniejsze noszenia. Na 100 km do domu wlecieliśmy pod cumulusy. Powoli wykręcaliśmy dolot. W końcu koło górek na północ od Benalli wykręciłem 300m zapasu. Trochę było to mało, strasznie po drodze przydusiło i ledwo doleciałem do mety. Dzisiaj 8 miejsce, kolejny przeciętny wynik ale awans w tabeli o 3 miejsca. Może od jutra???

Dzień piaty zawodów 13.01.2017 - konkurencja odwołana z powodu zbliżającego się frontu. Spodziewany jest dość silny wiatr do 120km/h na wysokości 1800m.

Benalla, australijska miejscowość, w której odbywają się Szybowcowe Mistrzostwa Świata jest miastem róż, tak jak moje rodzinne #MiastoKutno. To w Kutnie swoją siedzibę mają moi kutnowscy sponsorzy i partnerzy, jak Polfarmex S.A., Curcuma czy WW Reklama i PCC Intermodal S.A.
Na każdej drodze, rondzie, przy każdym domu, firmie, szkole a także na elementach małej architektury możemy podziwiać te piękne kwiaty. Są po prostu wszędzie.
Ta niespełna 10 000 miejscowość, organizuje Rose Festiwal od 1967 roku. Znajduje się tutaj także piękny ogród botaniczny powstały w 1959 roku, w którym znajdziemy kilkadziesiąt odmian róż.

Dzień czwarty zawodów 12.01.2017 - trzecia konkurencja rozegrała się w zdecydowanie lepszej niż wczoraj pogodzie. Trasa ponownie jak na nasze długie szybowce śmiesznie krótka - tylko 288 km. Zasięg termiki już przed odejściem doszedł do 1900 metrów. Wyczekiwaliśmy długo i może trochę przedobrzyliśmy. Odlecieliśmy jako jedni z ostatnich i cały lot wspólnie z Niemcami goniliśmy peleton. Okazał się jednak za szybki i na mecie zanotowaliśmy kilkuminutową stratę. Adam jeszcze kilka minut za mną. Miejsce 13te i utrzymana pozycja. Przydało by się zacząć odrabiać straty

Dzień trzeci zawodów 11.01.2017 - no i zamiast 2000m było 1400... Zadanie też zostało skrócone z 415 do 256km. Oj ta Australia to nie ta, o której marzyliśmy. Starty rozpoczęliśmy dopiero o 14.15. W anenicznych i porwanych noszeniach doczłapaliśmy się do linii startu i w jej pobliżu czekaliśmy na odejście. Poszliśmy jako jedni z ostatnich i w mocnej grupie z Francuzami i Anglikami goniliśmy wypuszczonych rywali. Noszenia rzędu 2,5-3 m/s i lot w przedziale 500-1000 m nad teren pozwalały sprawnie pokonywać kolejne kilometry. Najciekawsze były szczególnie te ostatnie, prowadzące przez okoliczne górki. Dolot na metę z prędkością 104 km/h i siódmym czasem. W tabeli spory awans. Rozgrzewamy się

Dzień drugi zawodów 10.01.2017 - Mistrzostwa Świata rozpoczęte na dobre! Dzisiaj jako jedyna klasa polecieliśmy na trasę. Obszarówka z czasem 2 godziny. Pogoda na początku nie pozwalała na oderwanie się od ziemi, dlatego puszczono tylko nas i to dopiero o 14.45. Czekaliśmy dosyć długo z odejściem i polecieliśmy w dobrym momencie, jak podstawa przekraczała już 1000m. Pierwszy bok chyba trochę za wolno. Zawrotkę zrobiliśmy wykręcając sufit i potem przez dłuższy czas nie mogliśmy znaleźć dobrego noszenia. Spadliśmy nisko i tam straciliśmy prędkość. Adam spuścił prawie całą wodę. Szkoda, bo pogoda w drugim obszarze była dobra i można było się mocno rozpędzić. Ja miałem wodę, ale nie udało się za bardzo nadrobić i skończyło się przeciętnym wynikiem na mecie. Na szczęście to początek zawodów. Nie będzie łatwo, ale tanio skóry nie sprzedamy!

Dzień pierwszy zawodów 9.01.2017 - dzisiejsza konkurencja odwołana...a na zewnątrz pada i pada...

















 

logo